>
Ano tak cudownie, adekwatnie nazwała najnowszą pracę do liftowania moja ukochana mistrzyni słowa – Makówka 🙂 Z całym szacunkiem, miłością i uwielbieniem wszelakim do Mony, muszę stwierdzić, że pracę do najnowszego liftu którą wybrałam musiał jej w nocy podpowiedzieć sam diabeł. Oto ONA :))))
Po ostatniej kompromitacji z „jaszkowym” liftem nie mogłam już sobie pozwolić na wierną interpretację tego gniota 🙂 mimo tych uroczych cegiełek, które tak ujęły Monę za serce 🙂 Uciekłam gdzie pieprz rośnie i zostawiłam z całości tylko główne elementy kompozycji, które dodatkowo pomniejszyłam w skali papieru – żeby go nie rozsadzały.
![]() |
na zdjęciu moje „stare dobre” ukochane modelki – Nata i Zu; zdjęcie by M.K.-mistrz 🙂 |
Nie jestem do końca zadowolona z tej pracy, ale… dziękuję Ci Mona złoto za to wyzwanie, bo zmusiło mnie do uruchomienia wyobraźni, „zakomponowania” całości na jakiejś bazie – no dobre ćwiczenie jednym słowem 🙂 ale i tak wyszło dziwnie „niemojo” 🙂 Niech Cię opatrznośc broni przed kolejnym tak drastycznym wyborem, bo wsiąde w pociąg i zawitam do miasta Kraka o północy i uduszę gołymi ręcyma! Tej lift powinien znaleźć się w grupie S-Adystek a nie M-Asochistek 🙂
Skomentuj