Pisałam Wam już że w Montpellier oprócz tego że prowadziłam warsztaty sama również brałam udział w zajęciach prowadzonych przez Celine i Karine. Obiecałam się pochwalić tym czego się nauczyłam i dzisiaj pokażę Wam pierwszy z moich warsztatowych mini-albumów.
W trakcie warsztatów prowadzonych przez Celine zdążyłam tylko wyciąć kolejne karty na bazę do albumu i kształty oraz napisy za pomocą ustrojstwa zwanego ‚big shot’, z którym zabawa sprawiła mi wielką frajdę – nie sądziłam że takie wycinanie może być fajne, serio 🙂 mimo wszystko nie mam zamiaru sobie tego kupować… Ale jak stał i się na mnie patrzył to postanowiłam się z nim zaprzyjaźnić. Na kolejnych kartach albumu widać efekty naszej współpracy…
Wiem że mam kilka zaległych prac, ale nadarzyła się okazja wykończenia tego albumu… Wczoraj pojechaliśmy z Janem na działkę obatulić rośliny na zimę, żeby nam nie zmarzły i przy okazji zrobiliśmy kilka idealnych w kolorze zdjęć, idealnych do kolorystyki najnowszej kolekcji American Crafts, które było głównym sponsorem tych zajęć.
*************************************************************************************
Uff!!! Gratuluję i dziękuję tym którzy wytrwali do końca 🙂 A przede wszystkim dziękuję Celine za inspirację, za materiały i za to że w tak miły sposób „zmusiła mnie” do zrobienia albumu. DLa mnie to swoisty rodzaj męczarni hahahaha. Nie mam niestety zdjęć oryginalnego albumu Celine, a szkoda bo miałybyście co podziwiać, może pewnego dnia zamieści go na swoim blogu. Do pomysłów Celine dodałam trochę siebie i wyszło co wyszło – mnie się podoba i jestem zadowolona. Sama na bank bym się nie zmobilizowała.
Przede mną jeszcze jeden mini album – tym razem wymyślony i „prowadzony” przez Karine; obiecuję ten drugi również pokazać na blogu. Nie ma to jak warsztaty, nigdy nie jest zbyt późno żeby się czegoś nowego, innego nauczyć. Jestem bardzo szczęśliwa że mogłam czerpać on prawdziwych gigantów europejskiego scrapbookingu; każdemu polecam takie zajęcia. A teraz lecę wykąpać bohatera powyższego albumu.