Archive for Styczeń, 2011

30/01/2011

>pastel oVo oVo oVo…

>

Przerwę sobie w scrapowaniu zrobiłam – od razu zaznaczam że nie wyszła mi na dobre 🙂 Rozkręcając się stworzyłam dwa kalafiory (pokażę je niebawem) 🙂 ale trzeci już wyszedł całkiem całkiem, lubię go.
Dlatego zacznę od scrapa właśnie… a fazę mam nader pastelową 🙂 róże, błękity, sprane zielenie – to mój świat, to mój ostatni tydzień 🙂
Ta praca rozpoczyna kolejną  rundę M-Asochistycznych liftów. Jako pierwsza w tej eydycji lift wybierała Mona i tym razem, jej fachowy wybór padł na pracę, a to moja wersja…

błagam nie pytajcie jakich materiałów użyłam, bo nie jestem w stanie odpowiedzieć :)))
Kolejna sprawa to nowa edycja fotoGRY na art piaskownicy. Tym razem temat brzmi: GUMA BALONÓWA i wybrała go nasza kochana Ula 🙂 myślałam że zadanie będzie łatwiejsze w realizacji, a tu na każdym kroku natrafiałam na przeszkody. Aby Wam tego oszczędzić uprzedzam: nie dostaniecie już w kiosku pod domem, ani przy kasach w markecie HubbtyBubby 🙂 nie kupujcie również pseudo-balonowych gum na metry w pudełkach 🙂 Balony robi się teraz z różowej ORBIT dla dzieci.  Moja wersja – posłużyłam się moim niezawodnym współspaczem 🙂

W środę obchodziliśmy czwarte już (!!!) urodziny Jana 🙂 z tej okazji – wyblakłe polaroidy:

i jeszcze w wersji nostalgicznej, w pamiętniku 🙂

… i jeszcze jedna, „wesoła” wersja balonowej fotoGRY 🙂
zapraszam Was serdecznie do wzięcia udziału w wyzwaniu!!!

21/01/2011

>niezwykła historia

>

Chyba każdemu z nas przydarzyła się kiedyś jakaś niezwykła historia, niektórym nawet kilka, lubicie je wspominać? macie frajdę z opowiadania ich innym, lubicie obserwować ich kiedy pojawia się na ich twarzach wyraz zaskoczenia i uśmiech? 🙂 ja lubię, sprawi mi to przyjemność. Tym razem postanowiłam podzielić się z Wami jedną z takich historii za pomocą scrapa, który żyję dzięki niesamowitej kolorystyce i dzięki  tym kolorom właśnie, również cała ta historia miała miejsce (wiem, wiem – długie i nieskładne zdanie ale wicie o co kaman; trudno mi się dzisiaj skupić ahahaha).
Półtora roku temu gdy wybierałam się w podróż do Barcelony, całkiem przypadkiem trafiłam na flickerze na TO zdjęcie. Zakochałam się całkowicie w jego intensywnych kolorach, no i oranżowej Vespie. Nie miałam pojęcia gdzie zdjęcie zostało zrobione…
Jakiś tydzień później, już w upalnej Barcelonie…
Wracam sobie pewną, dość wąską uliczką z Parku Guell w poszukiwaniu najbliższej stacji metra… idę, wszystko dookoła mnie było w kolorze piasku, ulica, domy, gdzieniegdzie tylko było widać odrobinę zieleni glicynii a resztkami delikatnie fioletowych kwiatów (bo to był czerwiec i glicynie już przekwitały) i nagle… jakbym dostała czymś ciężkim w głowę… stanęła i całkowicie mnie wmurowało… pierwsza myśl: jest ZDECYDOWANIE zbyt gorąco i powinnam odpocząć 🙂 usiadłam na schodach pobliskiego domu i patrzę i nie mogę wyjść z podziwu „jakim cudem”?! Natrafiłam na dokładnie to samo miejsce, które kilka dni temu przypadkowo znalazłam na flicerze. Oranżowa Vespa była w tym dniu zaparkowana kawałek dalej 🙂
lift pracy Debee
Także tak…  ahahahahaha taka to była przygoda w barwach fioletu i cynobru, z zaskoczenia 🙂 Żeby było jasna – tylko ten JEDEN dom jest w ten sposób pomalowany 🙂 jeden jedyny na całej piaskowo-beżowej ulicy.
A teraz mała zagadka, kto zgadnie, ten…ten zgadnie i będzie miał satysfakcję ahahahah 🙂 Co to jest 🙂
Udanego weekendu życzę, cudownych spotkań z Babciami, Dziadkami i wspaniałej pogody sprzyjającej spacerom :***
20/01/2011

>dla rozluźnienia i w podziękowaniu

>

Zapomniałam pokazać Wam mojego „karolowego lifta” 🙂 To była „humowata” edycja wyzwania M-A sochistycznego; Huma zaproponowała ten layout Karoli do zliftowania; akurat wszystko zbiegło się w czasie z totalną głupawką zaistniałą na wewnętrznym forum M-Asochistek 🙂

Nula, Huma, Mona, Jasza i Katasiaczek :***
Doprawdy, od wielu, wielu miesięcy tak się nie uśmiałam!!! Chichrałam się na głos do monitora przez ponad dwie godziny, płakałam ze śmiechu nie mogąc się odezwać przez telefon, zapowietrzałam się, bo nie mogłam wziąć oddechu i latałam sikać 🙂 A to wszystko za sprawą tych sześciu wariatek, które tej nocy, do drugiej nad ranem siedziały w swoich domach, przed komputerem i przerzucały się discopolowymi linkami, itp… Następnego dnia bolało mnie wszystko, absolutnie wszystkie mięśnie brzucha i cała klatka piersiowa 🙂 ale jak mi z tym było dobrze! No i dla upamiętnienia tego wyjątkowego wieczoru i wszystkich jego uczestniczek powstał ten scrap, przy okazji „karolowy” lift.
Dziękuję Wam dziewczyny za każda chwilą spędzoną razem 🙂
19/01/2011

>sama

>

Alone with myself… tak się jakoś ostatnio czuję, nijak. Mam ku temu kilka powodów, ale o tym za chwilę…
Pierwsza edycja liftów M-Asochistycznych prawie się zakończyła… Dziesiątą edycję prowadziła Muma, podając do zliftowania pracę jednej z moich najulubieńszych europejskich scraperek, Belgijkę Vanessę :


„Alone with myself; the trees bend to caressme, the shade hugs my heart…”  Nie tyle czuję się samotna, opuszczona i niezrozumiana, co chyba potrzebuję tej samotności… potrzebuję przestrzeni dla siebie – tej fizycznej , materialnej jak i… ciszy mi trzeba… zdjęcie tego cudnego nieba, na którym wiać tylko wierzchołki jesiennych drzew zrobiłam w okolicach mojej działki… byłam tam dzisiaj, niestety nie w celu spacerowania…
Czeka mnie przykry obowiązek pożegnania ukochanego psa, który jest ze mną, z cała moja rodziną, z moim synek od 11 lat – za tydzień skończy, skończyłaby właśnie 11 lat. Ciężka choroba i niedołężność, niestety. Przepraszam ze Wam o tym piszę, ale wokół niej teraz kręci się mój świat, z dnia na dzień przekładana jest decyzja o uśpieniu, dzisiaj znowu przełożono termin na jutro/pojutrze ciągle nowe konsultacje, nowe pomysły na przedłużenie tej męczarni… nie daję rady. Ja ze swojej strony mogłam jej tylko dzisiaj przygotować godne miejsce do „snu”… Moja Misia 10 lat temu:
foto robione przeze mnie jeszcze starym ZENITem 🙂
Mam nadzieję że moja praca się Wam spodoba, jest odzwierciedleniem stanu mojej duszy. Z góry dziękuję Wam za komentarze jej dotyczące prosząc jednocześnie o nie komentowania całej sprawy dotyczącej Misi… dziękuję za Waszą wyrozumiałość, dziękuję że mogłam się „wygadać”, po prostu…
Przy okazji tego postu chciałabym też bardzo, bardzo przeprosić moje ukochane koleżanki, które niestety zawiodłam… wiem… nie będę mogła z Wami spędzić najbliższych dniach z wiadomych Wam względów. Bardzo mi przykro, już żałuję i… bawcie się wspaniale, również za mnie :***
18/01/2011

>pusto, pustka, pustość

>

Tak mi dzisiaj jest – szaro i pusto i… korporacyjnie (to chyba najgorsze określenie, przy nim dostaję dreszczy). W moich scrapach natychmiast widać nastrój jaki mnie ogarnia, scrapuję tak jak się czuję. A ten tu scrap jest właśnie taki korporacyjny – lubię go i podoba mi się, ale nie jest taki jaki miał być zanim… zanim powstał i trafił na moją „gorszą formę”.

Livingroomfloor’s scraplift: http://www.flickr.com/photos/scootergroupie/4817116358/
Czy ktoś mnie w ogóle rozumie?! Mam wrażenie że ten mój słowny potok jest mało zrozumiały 😦
Ale nie zawsze szare i puste znaczy złe 🙂 prawda?
Mam tu jeszcze nieopublikowany na blogu lift pracy kochanej Mony, który zrobiłyśmy sobie z Jaszką z jej inicjatywy pokierowanej patriotyczną potrzebą 🙂

No dobra oba te scrapy nie są szare tylko BŁĘKITNOSZARE, ale… w moim dzisiejszym stanie wszystko traci kolory :/ Dzisiaj będę miała bardzo zły dzień, potrzebuję dużo pozytywnej energii dla wzmocnienia…

17/01/2011

>bez tytułu chyba

>

Mam dzisiaj dzień „nijaki”, dzień „flakowaty” taki :/ taki bleee…  no siły witalne mnie opuściły 🙂 Ale i w taki dzień mam coś do pokazania, tylko ze krótko będzie i treściwie. Postanowiłam się zrehabilitować i zrobić drugą wersję wyzwania scrapowego M-Asochistek podanego przez Ulę, czyli Elsiowego lifta 🙂 I wyszło tak:

z opisem materiałów nie zaszaleję, ale baza pod zdjęciem to Love&Merry 🙂
A na art-piaskownicy dzisiaj nowe wyzwanie: koloroTON!!! Zabawę wymyśliła dla Nas i of kors dla Was kochana Ki :* i polega ona na zestawieniu dwóch mocno kontrastujących ze sobą kolorów i stworzeniu na ich bazie pracy: scrapowej, kraftowej, biżuterii, itp…
Oto mój scrap (proszę o wyrozumiałość, to była moja pierwsza praca w tym roku, jeszcze zanim M-Asochistki ruszyły w tan)

lift boskie Tary: http://www.flickr.com/photos/taraanderson/5301353239/in/faves-38568783@N08/
I jeszcze muzycznie będzie – nula wstawił dzisiaj w ramach tego samego wyzwania swój art-journalowy wpis z tekstem z TEJ, jednej z moich ukochanych piosenek… ona idealnie pasuje dziś do mojego nastroju i energii, którą jestem w stanie z siebie wykrzesać (i tak już po dwóch kawach), serwuję zatem:
16/01/2011

>kocham niedziele!!!

>

Uwielbiam niedziele, kocham po prostu. Nie wiem dlaczego, bo w sumie nie jestem osobą która codziennie o ósmej rano wychodzi do pracy, która jest pozbawiona wspólnych rodzinnych chwil, posiłków przy rodzinnym stole, ba ja nawet nie jestem wierząca, więc nie wyróżniam tego dnia pójściem do kościoła; nie cierpię również (pasjami nie znoszę) rosołu – a jednak ten dzień jest dla mnie wyjątkowy 🙂 Lubię w niedzielny poranek usmażyć moim chłopakom jajówę, upiec świeży chleb… a sobie zafundować gigantyczny kubas kawy, przy którym snuję plany na jakieś popołudniowe atrakcje: odwiedziny, spacery… albo wręcz przeciwnie, zanurzam się całkowicie w leniuchowanie, zmuszam się tylko do upieczenia ciasta – żeby mi ładnie pachniało w mieszkaniu i było co przekąsić po obiadku przygotowanym przez Miszę… 
a na scrapie cały świat! Picnic Party, At noon, About Spring i Love&Merry
Scrap powstał na wyzwanie liftowe Nuli, a pierwowzór pracy należy do naszej kochanej Uli :* A skoro jesteśmy już przy owej Uli – ano dziewczyna zaserwowała nam nieźle M-Asochistycznego lifta – mega zadoodlaną pracę Elsie! Na pierwszy rzut oka potwór – ale przy pracy okazało się że jest całkiem miło – co prawda kompletnie nie jestem zadowolona z mojej wersji, bo chciałam klimatycznie a wyszło po prostu mdło – nie ten styl jednak – ale eksperyment zaliczony 🙂 Także żeby nie było tak miło dziś, to taki oto „kalafiorek” na deser serwuję 🙂

Takie małe marzenie o Barcelonie, tęsknota za tym dziwnym miastem, które pokochałam dopiero po opuszczeniu go…
Ciekawe jaki będzie dzisiejszy dzień?
14/01/2011

>kreacja?!

>

No dobra, to już wiemy na miliard procent że nie lubi Anne-Marie w wersji C&S – zanotowałam hahahaha. W takim razie może coś annomariowego, co? Tzn. niezupełnie, bo to znowu będzie lift, ale… ja wybierałam bazową pracę i od razu widać że mi podeszło 🙂 Tzn. nie wiem czy Wy to widzicie, ja widzę i czułam to w trakcie pracy 🙂
Moje współlifterki (Jasza i Nula) wymiękły i tej pracy nie zrobiły hahahah [ o  nie, tak nie będziemy POSTĘPYWAĆ, ja tu pasztety wszystkie wstawiam a wy co, nawet nie próbujecie?! nie będzie tak…]. Powinnam całe to zdanie wytłuścić i powiększyć 🙂 Dobra wracamy do sedna… liftowałam sobie radości pracę bardzo zdolnej Szwajcarskiej scraperki Zyan.

na bazie z Beyond Imagination i fragmentami look@me
Zdecydowanie zbyt często się tu ostatnio pojawiam 🙂 a nie zapowiada się na zamiany. Chciałam się jeszcze na szybko podzielić z Wami tym zdjeciem, które wyszperałam w sieci, zachwyca mnie całkowicie!

14/01/2011

>AnnMari w wersji minimal art…

>

nieeeeeeeeeeeeee… oczywiście że nie – to wiemy od dawana 🙂 ale… skoro już liftuję sobie z takimi dwoma, co to z C&S są mocno zaprzyjaźnione to trudno – ZAWSZE istnieje ryzyko masakrycznej porażki ahahhaha. Ja chyba nie mogę tak „mało” i „pusto” 🙂 No ale dobra, zrobiłam…
Jasza na przekór moim oczekiwaniom podała do zliftowania pracę McKary  (no to mogę to już z favsów wywalić ahahhahah 🙂

na look@me z dodatkiem Creamy Morning i Soczystego Lata – I lowe SCRAP
Raz na wozie raz pod wozem 🙂 jutro postaram się zrehabilitować – no nie każdy musi w każdej dziedzinie brylować 🙂 ahahhahah Mimo wszystko lubię tego scrapa, bo uwielbiam to zdjęcie zrobione w jakiś barcelońskich zakamarkach Barri Gothic 🙂 Miszę kocham też 🙂 i sobie właśnie na przekór wsyzstkiemu tego scrapa na regale postawiłam i sobie na niego patrzę – czy się komuś podoba czy nie 🙂
13/01/2011

>scrap eksperymentalny

>

Dzisiaj eksperymentalnie – a to z powodów następujących: a. pierwszy raz pracowałam na papierze z kolekcji „Herbarium„, której dotąd (powiedzmy dyplomatycznie)… no nie dla mnie stworzona 🙂 b. nie dość że „Herbarium” to na dodatek BEŻOWE(?!), c. do tego dorzuciłam intensywną żółć i czerń (a to za sprawą cudnego layoutu Guni) no i kropka nad „i” d. brokat 🙂 ahahhhaha no jakbym to przeczytała np. jako „przepis na…” to bym się od razu poddała 🙂
Wyzwanie – oczywiście liftowe – w ramach grupy M-Asochistycznej – tym razem ja podawałam layout do liftnięcia i padło na mistrzynię gatunku – Debee{art}
 
Zdjęcie z którejś tam jesieni, ale co to ma za znaczenie gdy w sercu wciąż ta sama wiosna ahahahahhah, z lekka epicko poszalałam 🙂 ale ten brokat na farbie… gdybyście mnie widziały jakim szerokim gestem sypałam tym złotem 🙂 nie to że na farbę tylko – zasypałam pół kuchni – jak karnawał to karnawał !!!
No co ja tu mogę jeszcze… dzisiaj już sobie daruję to pisanie może, bo od rana przeżywałam katusze dentystyczne i boli do teraz :/ i jakoś mnie wena nie niesie 🙂 ahahaha
DZISIAJ NIE POWSTANIE ŻADEN SCRAP!!!!
ale nie bój nic – mam kilka w zanadrzu zrobionych ostatnimi czasy ahahhaah – więc…. do jutra!