Archive for Październik, 2009

28/10/2009

>my mom says I’m awesome; therefore it’s true :)

>
Scrapy na papierach-gotowacach nie należą do najłatwiejszych – dla mnie to zawsze wyzwanie… jak zaburzyć oczywistą, narzuconą przez projektanta papieru kompozycję w takiej pracy, jak wzbogacić detale żeby nie przesadzić, żeby wszystko pasowało… no ciężka sprawa 🙂 Tym razem efekt moich zmagań prezentje się własnie tak.


Życzę wszystkim równie cudnej pogody jaka jest u mnie – czyli gorącego słońca i delikatnego, chłodnego wiatru 🙂

26/10/2009

>mitingowy album-prezent

>
Dostałam…
…wariatki kochane – zmówiły się za moimi plecami i każda zrobiła w domu dwie strony pamiątkowego albumu – tylko dla mnie. Na miejscu złożyły go w całość – mnie zostało tylko wkleić zdjęcia, które specjalnie z tego powodu trzaskałysmy dwójkami w ilościach hurtowych 🙂

Strony Ibiskowe są… ibiskowe! 🙂 to jest jej styl – jej papiery, jej układ…


kamaftut stworzyła strony w charakterystycznych dla siebie C&S kompozycjach;


Gulka – kochana, zaimponowała mi niezmiernie malując swoje karty moimi ukochanymi ecolinami; nie obyłoby się bez „gulowych ptaszorów”… no i te maleńkie, wycinane listeczki – musiała je chyba trzymać pensetą podczas klejenia;


Nula – no to od razu widac kto robił 🙂 ils-owe papiery, guziole, kwiatuch… a na drugiej stronie – matko i córko, embossing na gorąco w postaci mieniących się, czarnych nawiasów! hohohoho… pojechała 🙂
hmmmm… „jak ja to widzę…?”

Jaszka oprócz tego że wykonała swoje obligatoryjne strony zaprojektowała również okładkę całego albumu [no wiem ze widać, ale musiałam napisać; dostałam nawet szwedzkiego okularnika 🙂 ], całość prezentuje się nadzwyczajnie!


Dziękuję Wam dziewczyny jak nie wiem co, jesteście nieziemskie, sprawiłyście mi ogromną radość.

26/10/2009

>szalone spotkanie…

>
W sobotni poranek przyjechało do mnie pięć scraperek z dwóch krańców Polandii 🙂 Narobiły hałasu, chaosu, w mieszkaniu zawirowało i w niedziele pojechały…
to taki baaaardzo skrótowy opis łódzkiego spotkania z Nulą, Gulą, Jaszką, Ibi i Kamaftut; do szczęścia zabrakło nam tylko…
… Katasiaczka, z która starałysmy siebyć myślami przez cały weekend :*
Wpisów na temat tego mini zjazdu będzie jeszcze kilka, bo i prezent dostałam i wrażenia scrapowe były… teraz wrzucam tylko tak na szybko raport w pigułce.

23/10/2009

>biały, w bieli, na biało…

>
BIAŁY – ten kolor króluje w najnowszej edycji zabawy monochromatycznej na art-piaskownicy. Ula wybierając do wyzwania biel dała nam trudny orzech do zgryzienia, ale satysfakcja po „wygranej bitwie” jest nie do opisania! Tę białą ramkę mam od dawna, ponad pół roku czekała na swój moment. To pierwsza moja craftowa praca tego typu – może za szkłem bogato nie jest, ale jestem z siebie zadowolona 🙂



A teraz znikam kochane, bo jadą do mnie właśnie szalone scraperki w ilości sztuk 5 🙂 z dwóch różnych krańców Polandii 🙂 Będą tu za jakiś kwadrans!!!
W niedzielę wieczorem pewnie zdam Wam relację jak było, co było i ile poszło 🙂
Życzę udanego weekendu!

23/10/2009

>bedtime monster

>
Dawno nie było tu niczego „dzieciowego”, zwariowanego, oszałamiająco kolorowego i szalonego – no to dzisiaj serwuję porcję wariactwa. Prowodyrem powstania tego scrapa był zakup nowej pidżamki – tak wiem, mam hopla na punkcie pidżam, ale co ja na to poradzę?! 🙂


Na moim „jeziornym” papierze z kolekcji Oblicza Barw nagromadziło się mnóstwo dodatków z nowej, fantastycznej kolekcji Cosmo Cricket „The Boyfriend”, swoje miejsce znalazł też brad-ptaszek projektu Latarni Morskiej.


Nie zabrakło tu również uniwersalnych stempli z I lowe SCRAP 🙂

22/10/2009

>you’re one-of-a-kind anyway

>
Odkąd na flickerze zobaczyłam galerię Debee{art) wiedziałam że zakochałam się w jej pracach na całe życie. Upodobałam sobie szczególnie jedną z nich, której niestety już w galerii nie ma; było nieuniknione było to, że kiedyś wykonam lift tego scrapa; wczoraj nadeszła ta wiekopomna chwila – moja interpretacja jest całkowicie inna w charakterze, kolorystyce, klimacie… spokój który zachwycił mnie u Debee zamienił się w moim warsztacie w euforię radości 🙂 no nie ma co ukrywać, że oryginałowi nie dorównałam, ale radochy przy scrapowaniu było co niemiara.





W środku kwiatu umieściłam magnez z fragmentem barcelońskiej mozaiki, który kupiłam za ostatnie „eurasy” w La Pedrerze (dokładnie miałam ich 6 sztuk, zostały 4 😦 oszczędzam jak mogę, bo są takie piękne i wiążą się z nimi cudowne wspomnienia).

21/10/2009

>słodki sen Zuzanny

>
Słodki sen Zuzanny jest tematem mojej wersji najnowszego, ScrapLiftowego wyzwania art-piaskownicy. Oryginał całkowicie odbiegał od mojej stylistyki, trzeba było wprowadzić „innowacje” 🙂 – tym samym mój scraplift okazał się być bardzo swobodną interpretacją. Kolejny raz kolekcja Amber sprawdziła się wysmienicie, tym razem w kooperacji z pastelowym fioletem 🙂

Tak na prawdę to ten LO’s powstal kilka tygodni temu i był moim pierwszym doświadczeniem z tą boską kolekcją I lowe SCRAP – chciałm nim udowodnić, że Amber nie tylko nadaje się na kartki i albumy, może być także ciekawym elementem scrapa.

18/10/2009

>pogodowe anomalie

>
Kiedy Ibisek zaproponowała swoją LO’sową mapkę nie bardzo wiedziałam jak się za nią zabrać – taki prosty układ, prostokąty, kółeczka… hmmm… nie wiedziałam jak to ugryźć żeby nie było sztampowo; kiedy postanowiłam się poddać dotarło do mnie zamówienie ze scrap.com.pl wraz z kilkoma gratisami w podziękowaniu za współpracę, między innymi dwa rodzaje print-screenów Hambly – no kocham tę firmę za banalne pomysły wykonane w niebanalny sposób. Srebrny druk na papierze pakowym w połączeniu z ostatnimi rewelacjami pogodowymi natchnął mnie i sprowokował do stworzenia czegoś dla mnie nietypowego. Kolekcja Amber dołączyła do tego wybuchowego zestawu ze znamienną sobie oczywistością pasowania do wszystkiego i wszędzie. Powstał scrap opatrzony zdjęciami głupich min, mających przekazać nastroje dotyczące październikowych nawałnic – tak zwany FOCH razy trzy. Dodałam retro-tag, który pocięłam na kawałki, kryształek, gwiazdkowy guzik, ulubione bradsy MM i chlapania srebrną farbą.


Dzisiaj na blogu art-piaskownicy zostaną opublikowane wszystkie prace uczestniczek zabawy oraz jedna praca z nadesłanych przez Was interpretacji.

17/10/2009

>wrzesień

>
Czyli zaległy wpis do domowędrującego. W tym miesiącu stylistyki nie poddałam „odgórnym” wyznacznikom; obie strony zdominowała kolorystyka Pampersów 🙂 element OSTATNIEJ pieluchy musiał znaleźć się w moim pamiętaniu, nie było innego wyjścia. Jest to dla mnie najważniejsze wrześniowe wydarzenie – ostateczne odpieluchowanie Jasia. Nie sądziłam że ten moment kiedykolwiek nadejdzie, bałam się że będę za nim ganiać z pieluchą jeszcze kilka lat… a tu proszę – wrzesień, pierwszy miesiąc od dwóch lat i 7 miesięcy bez pieluchy – wspaniałe uczucie; jestem z nas obojga dumna, że się udało.

Wybaczcie kochane koleżanki-scraperki, że spotkanie z Wami znalazło się dopiero na drugim miejscu, za pampersami – myślę że zgromadzone wśród Was mamy doskonale mnie rozumieją. Jeszcze raz dziękuję wszystkim dziewczynom, które udało mi się spotkać na krakowskim festiwalu i kochanej Nuli za to że JEST :*
Co jeszcze we wrześniu…
…acha, no jak mogłam zapomnieć; I lowe SCRAP wydrukowało moje kolekcje papierów! pojawiły się także stemple sentencyjne mojego projektu… to dla mnie ekscytujące doświadczenie; najbardziej jednak lubię oglądać Wasze prace z nich wykonane, nie ukrywam, że często mnie to wzrusza, dziękuję. Z okazji tego właśnie wydarzenia na stronach wrześniowego wpisu nie mogło zabraknąć jednego z moich papierów – nawet całkiem nieźle wpasował się w te ‚pampersy’; w podręcznej komódce znalazły się rub-onsy Fancy Pants, które okazało się pasują do ‚pampersowej’ kolorystyki jak ulał. To wszystko stworzyło całość, którą naniosłam na czerpany papier podmalowany odrobinę ecolinami.

Dziękuję wszystkim Wam za przemiłe słowa w komentarzach, mailach, wiadomościach przesyłanych na gg oraz za wyróżnienia na swoich blogach – to wszystko bardzo wiele dla mnie znaczy i napawa mnie mega optymizmem, który jest mi do życia niezbędny, szczególnie w takie szaro-bure dni jak ten dzisiejszy.

16/10/2009

>w imię walki z rakiem piersi

>
12-18 października – to kilka symbolicznych dni, podczas których każda z nas ma możliwość na znacznie większą skalę niż jedynie w domowym zaciszu, walczyć z rakiem piersi. Pod znakiem ‚różowej wstążki’ jednoczą się kobiety, które choroba dotknęła osobiście, te które miały z nią styczność w najbliższym otoczeniu oraz te, które nie mają z nią nic wspólnego…

Dokładnie 9 lat temu we wrześniu, operację wycięcia złośliwego guza w piersi przechodziła moja Mama – przeżywaliśmy to wszyscy; udało się uratować jej życie tylko i wyłącznie dzięki badaniom profilaktycznym, to był ostatni moment. Walka na operacji się nie zakończyła – potem była chemioterapia, naświetlania… potem 5 lat oczekiwania w strachu czy pojawią się gdzieś przerzuty… na szczęście teraz jest już wszystko dobrze, ryzyko nawrotu choroby jest znikome.
Ja chwile grozy przeżywałam również we wrześniu, tylko zeszłego roku. Po USG okazało się że jestem zdrowa, przynajmniej na razie… od tamtej pory chodzę regularnie co pół roku sprawdzać stan moich piersi i zachęcam do tego moje koleżanki.
Zachęcam również Was: do samokontroli i do badań kontrolnych – to może uratować Wam życie.

Kiedy zobaczyłam ten różowy baner na blogu u Edit, informujący o tym że Scrapujące Polki włączyły się w akcję propagowania badań mogących wcześnie wykryć raka od razu postanowiłam podjąć wyzwanie przez nie zaproponowane. Jedyną wytyczną było użycie różowego koloru. Powyżej efekty moich zmagań.
Zadanie było dla mnie ciężkie, bo targały mną przywołane emocje sprzed lat; starałam się jasno i czysto przekazać swoją myśl…